wtorek, 30 czerwca 2015

Wyprawka do "Zerówki"...

Wraz z zakończeniem roku Sebastian zakończył swoją karierę "przedszkolaka", o czym dowodzi dyplom i pamiątkowy kubeczek :)
Teraz czas na rozpoczęcie przygody ze szkołą...
Matka już sieje panikę, co ja mam kupić? Ile tego?
Nie wiem jak to się stało, że to dziecię mi tak wyrosło. Jak ja mogłam to przegapić? Przecież nie dawno jeszcze był taki malutki, pamiętam kiedy postawił pierwsze kroczki i to na pewno nie było 4 lata temu!! A może jednak?! 

Cóż trzeba się z tym pogodzić i cieszyć się z każdej wspólnie spędzonej chwili.

Wstępna Sebusiowa Lista Zerówkowicza:
*Tornister
* Piórnik
*Kredki świecowe i zwykłe
*Ołówek
*Długopis
*Gumka (albo i z 5, u Seby jakoś szybko się kurczą ;) )
*Kapcie
*Strój na w-f
* Bidon
*Pudełko śniadaniowe
*Bloki
*Wycinanki

*Książki oczywiście
*Teczka na prace
*Temperówka
*Plastelina
*Klej
*Woreczek na strój


Co jeszcze to wyjdzie za pewne w praniu, mamy trochę czasu ;)

(niektóre rzeczy są jeszcze po przedszkolu w super stanie, więc jeśli przeżyją wakacje to nie będziemy kupować) 

Ja ewidentnie idę na łatwiznę i czekam na Plecak z FULL wyposażeniem z Rossmana, który poleciła nam koleżanka. Miała może któraś z mam? Polecacie? Chociaż myślę że będzie za duży ale no najwyżej poczeka, jeść nie woła :-P tylko wyposażenie się wtedy wykorzysta 


poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pichcimy :D

Dość często słyszałam o blogu Ala'Antkowym jednak nigdy na niego nie zajrzałam... do wczoraj!Nie mogłam przestać przeglądać tych wszystkich przepisów! Są fantastyczne dla całej rodzinki!!
Tak więc  dziś wyruszyłam na łowy po sklepach po amarantus (dostać go graniczyło z cudem) różne rodzaje mąki, migdały, płatki owsiane, ser kozi itp...
Na pierwszy rzut poszła pizza ze szpinakiem z naszego ogródka (szpinak to jedyne co zostało- resztę zeżarły mrówki i ślimaki !!)

PRZEPIS TUTAJ

Byłam zszokowana!! Ani grama soli czy jakichś przypraw a była na prawdę pyszna. Dodałam tylko kilka plasterków szynki.
Seba zajadał z apetytem aż miło było "paczeć"



Następnie zrobiliśmy zdrowe i pyszne mleczne kanapki, bo po powrocie ze sklepu Seba zrobił mi awanturę... jak ja matka zła mogłam mu nie kupić nic słodkiego!!??


Na szczęście moje dziecko było nimi zachwycone, nawet babci posmakowały!
Nie miałam migdałów w proszku tylko w płatkach więc rozdrobniłam je tłuczkiem i było oki
Mam już pierwszy przepis na zastąpienie "przedszkolnych" słodyczek w kolorowych papierkach.
Nawet nie zdążyłam zrobić Sebusiowi zdjęcia tak szybko pochłonął nowy smakołyk 

Jutro spróbujemy jakieś inne słodkości od Ali i Antka!! A no obiadek też się coś tam na pewno znajdzie :D

Oczywiście już dziś usłyszałam od dziadka że dziecko takie biedne i smutne, bo nie kupiłam mu NORMALNEGO słodycza...



niedziela, 21 czerwca 2015

Jarmuż- lubię to!

Dziś po raz pierwszy zagościł na naszym stole i już wiem że będzie na nim częściej- choć oczywiście nie za często bo jak wiadomo wszystko w nadmiarze szkodzić może ;-)


Wyczytałam u wujka Google że jarmuż (odmiana kapusty)  ma mnóstwo pozytywnych właściwości, witamin i że nie przeszkadzają mu deszcze ani mrozy (wręcz przeciwnie, po mrozach smakuję lepiej). 
Szczerze szykowałam się na obrzydliwy smak i niechęć do niego od reszty rodzinki, która również kosztowała go dziś po raz pierwszy- w najprostszej postaci- sałatki, jednak zasmakowało wszystkim 
Co prawda jest twardy, znalazłam informacje żeby zmiękczyć go odrobiną octu i oliwy- nie wiele to dało niestety. Macie na to jakieś inne sposoby? 


Poszukam fajnych przepisów i niedługo spróbujemy go po raz kolejny, może w postaci jakiejś zupki?
Ponoć w Polsce nie jest jeszcze jakimś znanym warzywem ale już dość często na forach typu "fit" czy BLW da się o nim przeczytać, czyli dobry i dla dorosłych i dla dzieci...
Znalazłam ciekawy przepis na smoothie z jarmużem, poczekamy na szpinak z Sebusiowego ogrodu i spróbujemy 


Składniki:
- ¼ mango
- 1 plaster ananasa
​- 1 łyżka siemienia lnianego
- 1 łyżka soku z cytryny
- ½ szklanki lodu
- 2-3 liście jarmużu,
- szpinak opcjonalnie.
(przepis znalazłam TUTAJ)

Co mnie zachęciło żeby go spróbować?
-zawiera mnóstwo witaminy C, witaminy K i witaminy A
-pomaga przyswajać wapń i żelazo 
-dostarcza dużo potasu, białka, błonnika
-wykazuje działania antynowotworowe i przeciwzapalne
-dobrze wpływa na poziom cukru we krwi


Wartość odżywcza jarmużu surowego/ugotowanego (w 100 g) na podstawie danych USDA National Nutrient Database

Wartość energetyczna - 49/28 kcal
Białko ogółem - 4,28/1,90 g
Tłuszcz - 0,93/0,40 g 
Węglowodany - 8,75/5,63 g
Błonnik - 3,6/2,0 g

Witaminy
Witamina C – 120/41 mg
Tiamina – 0,110/0,053 mg
Ryboflawina – 0,130/0,070 mg
Niacyna - 1,000/0,500 mg
Witamina B6  - 0,271/0,138 mg
Kwas foliowy -  141/13 μg
Witamina A – 9990/13621 IU
Witamina K - 704.8/817.0 μg

Minerały
Wapń – 150/72 mg
Żelazo  - 1,47/0,90 mg
Magnez  - 47/18 mg
Fosfor - 92/28 mg
Potas  - 491/228 mg
Sód – 38/23 mg
Cynk  - 0,56/0,24 mg

Witaminy K i A są witaminami trwałymi, odpornymi na wysoką temperaturę, ale smażenie zmniejsza ich ilość. Natomiast gotowanie nie powoduje strat tych witamin, przyczynia się do ich uwolnienia i dlatego ich zawartość po gotowaniu może być nieznacznie większa.
źródło- TUTAJ

Polecam spróbować! Dobrze wpływa na cerę, włosy i paznokcie. 
Dodaje energii i pomaga przy zwalczaniu przeziębień i innych chorób!

Przy zakupie należy zwrócić uwagę, czy nie ma pożółkłych, powiędłych liści- nie może być przechowywany długo dlatego warto tego pilnować.

Nam bardzo zasmakował może i wam przypadnie do gustu ;-) 






piątek, 19 czerwca 2015

Refleksje

Wczorajsza nocka trwała u mnie 2 godziny... resztę czasu próbowałam Hani zmniejszyć gorączkę, udawało się tylko chwilowo i tak całą nockę obserwowałam i tuliłam
Rano pojechałyśmy do pediatry a po drodze przejeżdżałam obok śmiertelnego wypadku... O tym że był śmiertelny dowiedziałam się dopiero w drodze powrotnej, kiedy ciało leżało już przykryte czarną folią, o którą odbijały się wielkie krople deszczu :-(
W takich momentach człowiek zaczyna się zastanawiać nad sensem egzystencji.
Jesteś, oddychasz, żyjesz, marzysz o czymś, a sekundę później giniesz pod kołami auta przez chwilę nieuwagi...
Już nie zrobisz nic o czym marzyłeś, nie przeprosisz za nieodpowiednie słowa, nie pożegnasz się, życie łatwiej zdmuchnąć niż płomyk... Do głowy przychodzi tylko jedno:

Trzeba cieszyć się każdym dniem 
Nie zwracać uwagi na otaczający wokół fałsz 
Omijać ludzi toksycznych, kiedyś sami się zatrują swoim smrodem



Hania niestety dostała antybiotyk :(
Żałuję, że nie pojechałam z nią jak zwykle kiedy widzę że coś się dzieję, tym razem stwierdziłam że poczekam może uda się bez leków... no to się nie udało i tylko pogorszyłam sprawę
Sebastian poradził sobie z choróbskiem super, już praktycznie nic mu nie jest :-D Strasznie się cieszę że zdecydowaliśmy się na ten zabieg usuwania migdałków, bo różnica jest ogromna. Nawet jeśli zachoruję to zupełnie inaczej przechodzi- nie pamiętam kiedy miał ostatnio antybiotyk!

Słupsk jednak odpadł, babcia pojedzie sama- my jesteśmy uziemieni :-(
Jest mi szczególnie smutno z tego powodu bo miałam się spotkać z koleżanką z forum, ale może następnym razem się uda... 

{Przy okazji dokładam kolejny punk do swojej listy pomocniczej w rozmawianiu z synem
*PITU-PITU
Zamiast się powtarzać, powiedz to inaczej
Przykładowo
Proszę po raz "któryśtam" "Ubierz spodnie" i znów zero reakcji. W końcu mówię "Metka z tyłu" i on zaczyna patrzeć na tą metkę i ubierać spodnie tak żeby była z tyłu :D }


wtorek, 16 czerwca 2015

By było nam lepiej- pierwsze spostrzeżenia...

Ufff... wizyta u pediatry zaliczona, Seba otrzymał leków, że do każdego posiłku dziennie będzie "coś"- byle by obyło się bez antybiotyku. Prosimy o kciuki!!
Niestety Hanoczka zaciąga katarek i pokasłuję, gdzie ta magia która przenika z mleka i uodparnia dziecko karmione piersią??
Magioooo przybywaj- we need you!!!!

Dziś kilka razy byłam u kresu wytrzymałości jeśli chodzi o nasze zmiany wychowawcze, ale myślę że zniosłam to dzielnie :-)
Chyba Seba postanowił sobie wrzucić mnie na głęboką wodę, bo po prostu... nie jest dobrze.
Nie dziwię mu się, do przedszkola nie chodzi, 24/24h z matką na jednym pokoju, każdy by świrował :-P 
Nawet matka...
Gdyby to jeszcze pogoda była, to jakiś spacerek by się zorganizowało, ale nie bo po co słońce ma świecić... bo my tak chcemy?! 


Poszukałam sobie kilka podstawowych zasad dla ułatwienia komunikacji z synem na początek (zainspirowana blogiem  TUTAJ ), które mogą się u nas sprawdzić. Myślę że każda mama powinna zrobić taką listę, bo do każdego dziecka musimy podejść indywidualnie- jednym coś przypasuję u innych nie przejdzie.

Tak więc:
* WDECH-WYDECH
Podstawa- nie działać natychmiast... jeśli czujesz że za chwilkę wybuchniesz to wyjdź, lub usuń delikatnie "powód" owej erupcji. Po kilku głębokich wdechach sytuacja już nie wygląda tak strasznie jak by się wydawało przed chwilą
-Seba dziś został tak ekspresowo i niezauważalnie zaprowadzony (bez krzyków i awantur, nie w formie kary) do pokoju że nawet nie zauważył jak to się stało, kiedy wrócił było już ok

*HOKUS-POKUS 
Kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli a temat "zakazany" jest już na tyle poruszony że aż pulsuję, warto w sprytny sposób... go zmienić... na jakikolwiek inny- byle by mniej stresujący. Nie oznacza to że do tematu nie wracamy, owszem warto porozmawiać ale jak już obie strony są w pełni spokojne. Nie wiem jak się to sprawdza u starszych dzieci ale Bastka łatwo czymś innym zagadać
-Mamoooo ale ja chcęęęę!! (np coś czego akurat nie ma)
-Seba ty wiesz jakie fajne auto można zrobić z jabłka...
...chwila ciszy...
-EEE z jabłka??
- No z jabłka, chodź to ci pokaże ;-) 


*JAK PŁACHTA NA BYKA
Są takie słowa które doprowadzają do natychmiastowego protestu, wystarczy poobserwować dziecko i na pewno prędko da się to zauważyć. U nas, przede wszystkim, takimi słowami są -"NIE WOLNO"... i "USPOKÓJ SIĘ", kiedy słyszy coś takiego automatycznie włącza mu się agresor!
Uczę się zastępować je innymi np 
-Nie chcę żebyś "coś tam" robił.
 -Potrzebuję chwili ciszy.
Brzmi to za pewne zbyt prosto, ale działa!! Wystarczy się skupić, pomyśleć i pokombinować, oczywiście ważne jest też jakim tonem mówimy do dziecka.

*ZŁOŚĆ PIĘKNOŚCI SZKODZI...
... być może to prawda- nie wiem :- P Ale wiem że mimo wszystko sie złościmy, ja się często złoszczę. Dlaczego moje dziecko musi być wiecznie uśmiechnięte? Też ma prawo się złościć!
Często mówiłam "Przestań", "Uspokój się" jak tylko zaczynał mruczeć z wściekłością... dziś wiem, że to głupie. 
Skoro coś go złości aż zaciska piąstki, trzeba mu pomóc tą złość wyładować.
Dziś pierwszy raz udało nam się o tym porozmawiać, bo zwykle każdą próbę Seba kończył słowem (jakże często używanym przez matkę) "PRZESTAŃ!" 
Rozważaliśmy zatem jak możemy wyładować złość.. co zrobić żeby minęła.
Znaleźliśmy kilka rozwiązań, jednym z nich było uderzanie w dużą poduszkę "rogala"   (bardzo to bawiło Hanie, więc Seba również szybko zaczął się śmiać)

*I CO TERAZ?!
Ups, zdarzyło sie!- Pomalowane łóżko flamastrami, rozlana woda, zwalone ciuchy... Jeszcze niedawno... tak, nakrzyczała bym...
Ale nie teraz
Nie dalej jak przedwczoraj Sebastian pomazał flamastrami swoje łóżko i stół- dałam mu gąbkę z płynem- umył, wytarł na sucho, wziął kartki i zaczął po nich malować!! 
Fantastyczne co nie?! A o ile mniej nerwów!!

Jeszcze mnóstwo pracy przed nami i na pewno w trakcie wyjdą kolejne spostrzeżenia, na pewno będę je notować żeby w każdej chwili móc zerknąć, a być może komuś się przydadzą  :-D



niedziela, 14 czerwca 2015

"Chcesz zmieniać Świat...

... zacznij od siebie"
Mądre słowa! Dotyczą prawie wszystkich zmian

Chcesz zmienić zachowanie swojego dziecka? Również zacznij od siebie- przekonasz się że to jest najtrudniejsze zadanie, reszta pójdzie już o wiele prościej.
Jeszcze trudniej zaś, jest te zmiany utrzymać...
Wspominałam jakiś czas temu o poradniku z serii pisanej przez Adele Faber i Elaine Mazlish  "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" (Tutaj ten wpis)
Dobrze jest ten poradnik nie tylko przeczytać, ale mieć w swojej biblioteczce żeby sięgnąć do niego kiedy tylko poczujemy potrzebę.
Nam udało się jakiś czas utrzymać w "ryzach" podręcznika... jakiś czas...
Później przestało się udawać...
Mimo to zauważyłam wtedy ogromną zmianę w moim i syna zachowaniu.
Jego wcale nie musiałam pouczać, wystarczyło że ja zaczęłam się zmieniać a on sam za mną podążał.
Moim największym problemem jest brak konsekwencji, często nie kończę spraw które zaczęłam, tym razem chcę zacząć od zmiany właśnie tego.
Bez konsekwencji nie osiągniemy zmian... nie na stałe!
W podręczniku tym mamy super przykłady z codziennego życia rodziców i ich dzieci- tych mniejszych, oraz tych większych.
Zawiera on porady jak zachęcić dziecko do współpracy, jak nauczyć dzieci nazywać oraz radzić sobie z emocjami, jak NIE karać ale pokazywać konsekwencję, jak uwolnić dzieci od przypisanych im ról...
Pozwala zrozumieć pewne sprawy poprzez ćwiczenia, czy możliwość postawienia się na miejscu dziecka.
Polecam serdecznie poczytać blog http://www.jakmowic.org.pl

Ciężko jest zacząć,znaleźć w sobie tyle sił i cierpliwości by wytrwać choćby kilka dni, nie wiem po jakim czasie można "przywyknąć" do tego trybu wychowania, ale wierzę że na prawdę jest warto zaczynać znów i znów od nowa żeby osiągnąć cel.



Zaczynamy po raz kolejny... co z tego będzie- okaże się, jeśli znów się nie uda to będziemy próbować raz jeszcze




czwartek, 11 czerwca 2015

A jednak...

No właśnie, a jednak powróciło do nas łóżeczko Sebastiana... miało go już z nami nie być, ale wyjęłam je z garażu wczoraj i tak na nie patrze i patrze... i patrze, aż w końcu mówię do mamuśki że mi go szkoda, to turystyczne które mamy już ma 2 dziury i się telepie a co dopiero będzie jak Hanka zacznie je dobijać.
Tak więc łóżeczko zostało przywrócone do stanu używalności i zamieszkało znów z nami a turystyczne poszło na podwórko :-D
Ale najlepsze jest to że moje dziecko zasnęło dziś zupełnie samo w tymże łóżeczku i to 2 razy!! Jestem w szoku!
Zasnęła bez cyca!! Po kąpieli również nakarmiłam i położyłam a ona sobie poszła spać...
Taki matka miała dziś luksus, O!
W tym czasie kiedy bym ją usypiała zdążyłam poskładać i ułożyć stertę jej pieluszek i ciuszków
Oczywiście obydwa razy musiałam obfotografować, bo co tak będę sama patrzyła- pochwalę się innym!



Starszak zaś wstał dziś w przeokropnym humorze... po prostu aż strach było na niego patrzeć, bo nawet za to można było zrypkę oberwać. Na szczęście po powrocie z przedszkola był już w lepszym nastroju i w dodatku ucieszył go widok jego nowego zamczyska...
Babcia wymodziła wnusiowi mega namiot, za pomocą WIDEŁ (!!) bramy, deski, gwoździ, materaca i 2 kocy. Dziecko wniebowzięte a babcia dumna hihi
Nawet matka tam tyłek wsadziła, a co?! Nie mogę ?!


Ostatnio nasze humorki wymykają się z pod kontroli dlatego matka wyjęła swój magiczny poradnik z z zamiarem przypomnienia sobie podstawowych rzeczy... stwierdziłam że muszę je spisać sobie wszystkie żeby w kryzysowych sytuacjach móc na nie zerknąć bez czytania całości, tak więc pracuję  nad wpisem który jeśli się spodoba to pomoże nie tylko mi ale i innym w razie silnej potrzeby :-P
Przecież mój "Książę ze bajki" zaczyna strasznie dużo krzyczeć i ma w sobie mnóstwo złości... sam z siebie taki nie jest, zapaliła się lampka alarmowa i w dodatku zaczyna być słychać głośne sygnały. Moje dziecko woła o pomoc a ja muszę coś zrobić póki nie jest za późno.
Matko- weź się w garść! Zepnij poślady i do roboty!! Dać dziecięciu swemu przykład !!

Co do Hankowego BLW... dziś się skończyło bardzo szybko... prawie wszystko wylądowało na ziemi "u stóp" zachwyconego psa.


środa, 10 czerwca 2015

Matka serwuje- kulki mocy...

Dziś moje młodsze dziecko ma za sobą pierwszy poważny obiad, matka ugotowała Hanuli pulpeciki z kalafiorem.

{zmielona pierś z kurczaka i ugotowany na dość miękko kalafior- zmieszane i chwilę pogotowane w wodzie po kalafiorku}

Najpierw dziecko było ogromnie zdziwione co ja przed nią kładę i zaczęła tymi kuleczkami... wycierać krzesełko...

Potrzebna była zachęta, tak więc matka pokierowała do dziobaka i po pierwszym "gryzie" małpiątko zakumało o co chodzi :-) 

Późnej Hanka rozgniotła każdy jeden na miazgę i ozdobiła nimi dywan, dzięki pomocy Mikrusa (pies) udało się uniknąć nakarmienia odkurzacza 
Myślę, że jeden z trzech został zjedzony, jak by tak uzbierać wszystko co trafiło do buzi, więc chyba poszło całkiem dobrze. 
Z większymi kawałkami również super sobie radziła, mimo że matka z histerią w oczach obserwowała każdy kęs... tak że czas się rozkręcać z jedzonkiem! 

Tak to było:

"A co to niby ma być?!"


"Może to się turla?"
"Aaaa kąsnę kawałek, co tak będzie leżało..."
"Tyyyy nawet zjadliwe"
"A jak się fajnie rozgniata!!"
"To co nie zjem muszę pokruszyć, co by nie wyglądało że dużo zostało, bo mamie będzie przykro.."
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^




Odwiedziłam dziś po tym całym obiadku z bratową Reserved i H&M- lubię ich przecenki :-P  
W tym drugim nie znalazłam nic ciekawego na moje dzieci, to co mi się podobało było albo w za dużych, albo w za małych rozmiarach.
Ale na szczęście chociaż w Reserved coś upatrzyłyśmy, bo wychodząc bez niczego byłabym niezmiernie niepocieszona, a matka niepocieszona to nie dobra wróżba... hihi

Na Sebę zdobyłam spodenki z bohaterami jednej z jego ulubionych bajek (przyznaję że właśnie chodzi mi po głowie piosenka z czołówki tej bajki... dziwne to... ) 



Hanoczka zaś ma komplecik (osobno kupione spodnie i body) w śliczny wzorek ananasowo-trójkątny :-D 



wtorek, 9 czerwca 2015

ERROR...

taaak mieliśmy ostatnio kilkudniową awarię internetu, ale nie tylko ;-)
Mamy ogólną małą awarie systemu rodzinnego:
Hani chyba idą kolejne zęby (nie mam pojęcia czym innym sobie to tłumaczyć więc zwalam wszystko na zęby), jest strasznie absorbująca.

Siedzenie już jej nie odpowiada, trzeba chodzić trzymając ją na rękach.  W dodatku intensywnie próbuje się podnosić łapiąc się za wszystko co się napatoczy.
Pierwszy raz wstała podciągając się za moją bluzkę... Jejku jak ona szybko mi rośnie. 
Nie czuję się na to przygotowana!!!

Nocki są no... delikatnie mówiąc- nie najlepsze :-P
Śpi tylko kiedy cycoch jest w buzi, cycoch wypada- jest płacz i żal "Oddaj cyca matko!! Jak możesz mnie tak krzywdzić!!"
Wyglądam jak matka zombi- w skrócie "zombiatka"

Jednak są oczywiście dobre wieści!! A jakże by nie!
Kilka dni temu spotkałam się z koleżanką z forum, Sebuś zaś spotkał z tejże okazji swoje forumkowe rodzeństwo Adasia i Wikiego
Obalili razem kilka kamieni, zaprzyjaźnili się z grudą ziemi, poznali z bliska parę drzew i to by było na tyle 
Sebastian przeżywał resztę dnia mówiąc że mam go zawieźć do Wiktora i... "tego drugiego Wiktora".  Kto wie może kiedyś się jeszcze spotkają :-D







Dziś byliśmy w przychodni zrobić badanie moczu i przy okazji Bastek został zupełnie znienacka, bez żadnego planowania zaszczepiony...
Nie było tragedii ALE... jaki był później foch!!

Bo jak ja- matka- śmiałam zaprowadzić dziecko swoje ukochane na rzeź! Oddać w ręce tej potwornej kobiety która zrobiła mu dziurę w ramieniu! O losie... foch przeszedł dopiero po zakupie gry planszowej z Biedronkowego asortymentu, ale w domu nie mógł się nadziwić że na tej jego ręce nie ma ogromnej rany- przecież to tak bolało że powinien tam być otwór co najmniej wielkości palca- mój dzielny synuś :-D
Już mieliśmy jakiś czas temu temat o szczepieniach- dziś go powtórzyliśmy po powrocie do domu, pomocą służyła nam książeczka (bardzo lubimy książeczki z tej serii- aktualnie są w Polo Markecie)


Tyle udało mi się dziś naskrobać bo właśnie słyszę już dość brutalne "ma-ma-ma-ma" ! 
Idę dziecku na ratunek bo zaraz odpali syrenę za pewne...




wtorek, 2 czerwca 2015

Pierwsze zbiory...

Taaak... dziś Seba zjadł kanapkę z rzeżuchą zerwaną z jego kawałka ogródka! 
A jaki był zadowolony...
Poszliśmy zajrzeć na ogródek, i nawet coś tam porosło :-P
Seba oczywiście skosztował już na miejscu,  widać było że pali go w dziobaka, ale było pyszne bo jego przecież 



Mały pomocnik dziś  miał wenę na grabienie trawnika... wyglądało to jak by myślał:
"Idę bo jak ja tego nie zrobię to nikt nie zrobi..." 
I lepiej się było nie wtrącać w jego pracę bo kąsał...



Matka tymczasem wzięła się za porządki i stwierdza że... nie ma miejsca!!
Poważnie, nie mam miejsca już w pokoju, nie jest dobrze, Trzeba coś kombinować, tylko co??!!
Na pewno coś wymyśle w końcu, może wygram masę kasy i kupię dom :-P 

Zmieniając temat pamiętam jak Seba dostawał zabawki, to po każdej wydającej z siebie dźwięki obiecywałam sobie że już ani jednej nie przyjmę, i sama również nie kupię. 
Do czasu kiedy coś mi wpadło w oko, a później w ucho... a później na mózg...
Jejkuuuu po nocach mi się śniły te melodyjki z "Garnuszka na klocuszek" czy ta kula z małpką z FP
Najbardziej mnie złościła małpka z 3 przyciskami której NIE MOŻNA BYŁO WYŁĄCZYĆ!!
Nie miała żadnego wyłącznika!! Tak więc jak w nocy się na nią nie chcący nacisnęło to grała tak długo aż w końcu wyłączała się sama po słowach "PaPa muszę odpocząć..." (tak pamiętam te słowa dokładnie) 
Do tej pory leż gdzieś schowana, bez baterii,  mam nadzieję że dzieci jej nie znajdą...

Powiedziałam sobie "O NIE!! Jak będę miała drugie to w żadnym wypadku tych grających zabawek!!"
Już wiem, że kłamałam...
Zero konsekwencji...
Zła matka! Zła!!

Mogłam mieć jeszcze nadzieję że Hanka będzie się bała tych grających zabawek... ale ona się nie boi... wręcz przeciwnie- cieszy się jak szalona
Tyle by było z moich marzeń o "cichym dzieciństwie Hankowym"




Co do marzeń to czytam jak te moje dziewczyny z forum cieszą się z nosideł ergonomicznych i coraz bardziej mam chęć też się pocieszyć... może kieeeeedyś uzbieram na nie hihi 
Byle nie za późno bo Hanka po 18stce może już nie chcieć do niego wejść