środa, 20 maja 2015

A-psikowo... nasz domowy szpital

U nas katar, kaszel i gorączka...Starszak przyniósł- poczęstował matkę i matka przekazała dalej (choć bardzo nie chciała) tak więc Hania dołączyła dziś do antybiotykożerców...
Oczywiście Młody zachorował pierwszy prawie tydzień temu  i wymigał się od antybiotyku ale nam już się nie udało. Tak że wchodząc do naszej klitki trzeba by założyć maski i skafandry żeby nie zyskać wirusków w promocji 
Wciąż wietrzymy pokój i nie przegrzewamy  ale przy takiej ilości bakterii na raz, trudno jest wejść do nas i wyjść "na czysto"

Mimo to nie poddajemy się rutynie i staramy się upiększać nasze dni między pociąganiem nosami, kichaniem i bólem głowy. 
Tworzymy, malujemy, wycinamy, lepimy 
Będziemy inspirować jak tylko matka porobi zdjęcia ;-)
No trzeba się chwalić!
Byliśmy również odwiedzić ogródek!!
O jak pięknie puszczają Sebusiowe warzywka! 
Wszyscy, których tylko spotyka zapoznają się z dokładnym opisem co, gdzie i jak rośnie 
"Moja rzodkiewka ma takie zielone listki jak serduszka, wiesz Babciu?!"
 "A czy ty wiesz że moja rzeżucha to ma listki jak łezki" 

Haniutce dotarł smoczek do owocków- bardzo trafiony zakup, oraz butelko-łyżka :-P również nam przypasowała. 
Zakupy z alliexspress oczywiście (kolejne matczyne uzależnienie) i jeśli chcecie zacząć tam kupować to zastanówcie się kilka razy, bo bardzo łatwo uzależnia!!
Mam nadzieje znaleźć czas wieczorkiem żeby podzielić się arcydziełami i zachęcić do wspólnych zabaw z dziećmi :-) 

Ps. Muszę się pochwalić Hania waży prawie 8 kilo :) dziś w przychodni była dziewczynka ponad 2 miesiące starsza z podobną wagą urodzeniową a Haniutek wyglądała przy niej jak olbrzymek- moja duża dziewczynka!! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz