poniedziałek, 27 kwietnia 2015

100 pytań do...

Matczyne oczyska cieszyły się dziś cudnymi widokami :-) Ze względu na to że starszaczek wstał dziś w zniewalającym nastroju to reszta naszej mini rodzinki również miała prawo mieć dobry dzień (nie wiedzieć czemu jedno jest z drugim powiązane ;-) )
Tak więc zaraz po powrocie z przedszkola zajmował się z wielkim uczuciem swoją siostrzyczką. Okrywał ją kołdrą mimo że nie było takiej potrzeby. Kazał położyć u siebie na łóżku i pilnował żeby nie złapała żadnego z rozsypanych klocków- nie dlatego że nie chciał się podzielić tylko „żebyś się Haniu nie zakrztusiła „
Zastanawia mnie więc jak długo to może potrwać? Co zrobić żeby ich więź się rozwijała mimo różnicy wieku? Czy da się zauważyć kiedy matka powinna interweniować unikając rozpadu tej cieniutkiej (jak na razie) więzi?
Przecież kiedy Hania będzie miała cztery latka Seba będzie już ośmiolatkiem!! Jak mogą mieć wspólne zainteresowania?! Jak sprawić by nie zaczęli „żreć się” jak przysłowiowy pies z kotem? Czy w ogóle da się tego uniknąć? Niedługo Hanka będzie zabierać bratu zabawki, a on z tych nie lubiących się dzielić... Czy powinnam ich uczyć że wszystkie zabawki są wspólne czy właśnie lepiej nie?

Ma ktoś może jakieś pomysły?
(Hania jeszcze nie siedzi, akurat udało jej się podnieść jak robiłam zdjęcie- Seba był tym wyczynem zachwycony!  :D)




6 komentarzy:

  1. Myślę, że początek jest obiecujący.Spędzanie czasu razem, wspólne zabawy to chyba najlepszy sposób na naturalne pogłębianie więzi.Konflikty są nieuniknione. droga autorko, masz rodzeństwo czy może jesteś jedynaczką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję że początek obiecujący i będzie dobrze przy odpowiedniej pielęgnacji. Co do mojego rodzeństwa to jest nas razem dziewięcioro ale między mną a pozostałą ósemką jest kolosalna różnica wieku :D

      Usuń
  2. Gdy widzę takie zdjęcia chce juz i to natychmiast drugiego dziecka. :) to piękne, ze bedą mieli siebie na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. co do zabawek, to my z mężem przyjęliśmy taką zasadę, że część zabawek należy do syna, część do córki a część jest wspólna... aby ruszyć nieswoją zabawkę, trzeba uzyskać pozwolenie właściciela... dzieci w mig zrozumiały o co w tym chodzi, i są zadowolone, zwłaszcza synek, który jest starszy (ma 4 lata), że mają wpływ na to co dzieje się z ich własnością i, że mogą decydować kto może, a kto nie bawić się ich zabawkami... a my dzięki temu łatwiej możemy wyegzekwować to, aby dzieci nie ruszały naszych rzeczy.../Mycha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę!! Mądre macie dzieciaczki :-)

      Usuń