sobota, 18 kwietnia 2015

Jaki ja jestem ci wdzięczny...

Dziś matka pierwszy raz przyjrzała się zmianom w słownictwie swojego pierworodnego...
A skąd miały by się te zmiany wziąć? No cóż już staram się to streścić:
Jakiś czas temu do tych zmian natchnął mnie filmik, który wysłała mi koleżanka. Filmik przedstawiał jej córeczki malujące jajka na Wielkanoc... Pełen zachwyt z mojej strony- Jak one do siebie pięknie mówią... Jakie one uprzejme... Jak pięknie się dzielą... Jak jedna drugą chwali!!! 
Ochów i Achów nie było końca.

-Jak ty to zrobiłaś? 
- No zaczęłam się stosować do tej książki którą mi pożyczyłaś...

Czyli wystarczy inaczej odzywać się do dziecka, chwalić je i używać takich słów które samemu nie raz chciało by się usłyszeć, żeby zmienić jego "odzywki"??
Przecież sama ten poradnik czytałam i owszem było tam coś o tym... spróbujemy.

Ledwie kilka dni później (czyli dziś) Sebastian z rana dostał nowy bidon, upatrzył go sobie już jakiś czas temu. Przywiozłam, dałam i co usłyszałam: "Mamo jaki on jest wspaniały! Jaki ja jestem ci wdzięczny! " zaczęłam go słuchać i moje niedowierzanie pogłębiało się 
-"Haniu jaki ty masz piękny ten kocyk"
-" Haniu nawet nie wiesz jak ja się cieszę że mama kupiła mi ten kubek"
-" Mamo jest mi tak smutno, jak mnie przytulisz na pewno będzie mi lepiej bo ty mnie zawsze pocieszasz"
Jejku jeszcze kilka dni temu mój syn nie był taki uczuciowy !!! Ależ owszem- BYŁ, tylko matka wcześniej nie pokazała mu jak o tym powiedzieć ani jak to okazać... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz