piątek, 17 kwietnia 2015

Dzień jak co dzień



Dzień jak codzień



Byle to był ostatni TAKI dzień…
Co mam na myśli pisząc TAKI?- Nieciekawy, zwykły, zmarnowany- w pewnym sensie.
Tak wyglądały do tej pory prawie wszystkie nasze dni, zamknięci w większości w czterech ścianach, ewentualnie podwórko na tej naszej wsi. Raz na jakiś czas wypad nad morze (7 minut drogi od domu autem) 
Tymczasem, czas leci- szybko leci, dzieci rosną. Kto ma zbudować ich najwcześniejsze wspomnienia? Kto ma pokazać im świat?  Choćby ten świat najbliżej, jednak po za tą naszą klitką? Ja- matka… tylko mnie od tego mają. 
Co by zapał do zmian nie minął tak szybko, bo taki ma zwyczaj mój matczyny zapał, postanowiłam spróbować inaczej, spróbować tutaj- publicznie! 
Aktualnie w klitce posiadamy jeszcze jednego mieszkańca, a głównie Sebastian posiada- OSPĘ (!) Tak więc nieciekawy to czas na zmiany, ale próbujemy. 
Jutro matka pierwszy raz od baaaardzo dawna ruszy „do ludzi”, mianowicie na warsztaty z Hanią „Mamo, to ja”. Niezbyt czuję się wśród ludzi (aspołeczniak okropny) ale czego się nie robi dla dzieci.  Także jutro zdam relację. 
Teraz idę się poddać stresowi okryta kołdrą, zanim Hanna zawoła jeść. 
Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz